Do
Lubieniowa
wybieram
się
wiosną
gdy na
drzewach
nie
rozwinęły
się do
końca
liście.
Tylko
teraz
mam
szansę
wykonania
zdjęć
kościoła
ukrytego
wśród
drzew.
Cztery
kilometry
mijam w
kilka
minut.
Asfaltowa
droga gładka
jak stół,
prosta
jak
strzała
i tylko
ten zakręt.
Zawsze
gdy go
mijam
wspominam
sąsiada,
z którego
tutaj
uszło
życie.